Całkowita liczba wyświetleń strony

niedziela, 5 grudnia 2010

Wiele mankamentów organizacyjnych w Hatay

Już raz "czepiałem" się niewyprasowanych obrusów na stołach grających pań podczas mistrzostw świata w Hatay. Pewnie w samej grze to nie przeszkadza, ale gdzie poczucie estetyki?
Deysi Cori miała "daleko" do króla Marii Muzychuk
i dlatego przegrała.
Ważniejszą sprawą są za niskie krzesła lub za duże stoły. Na tych zdjęciach doskonale to widać. Biedna Deysi Cori z Peru (tam żyją ludzie genetycznie trochę niżsi) musi wstać, by "dobrać" się do króla przeciwniczki. "Znakomicie" z tej sytuacji wybrnęła Ania Zatonskih, która siedziała na dwóch krzesłach!? Czterdziestominutowy dojazd na salę gry, to też nie jest problem dla Turków.
To są niby szczegóły, ale widoczne z perspektywy kibica szachowego oglądającego mistrzostwa tylko w internecie, który nie działa tak jak trzeba.
Sprytna Amerykanka (siedzi tyłem) wzięła sobie drugie
krzesło, postawiła jedno na drugim i "sięgnęła" króla Mai Lomineishvili.
Na to wszystko patrzy Boris Kutin (wiceszef FIDE) i nie grzmi.
Brak profesjonalizmu u tureckich organizatorów aż nadto widać a to tylko kilkadziesiąt zawodniczek. Co będzie w roku 2012 podczas kolejnej Olimpiady, aż się boję pomyśleć. Organizacji turniejów trzeba się długo uczyć, ale czemu na żywej materii. Szef Tureckiej Federacji Szachowej ma jednak wiele "argumentów", by kolejne światowe imprezy odbywały się właśnie w jego kraju.
P.S.
Nie udało mi się dotychczas znaleźć informacji na temat absencji Australijki Arianne Caoili. Ona też, oprócz Iwety Rajlich, nie stanęła na starcie mistrzostw świata a w Europie była jeszcze niedawno (Mariańskie Łaźnie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz