Forma mistrzyni świata leci na łeb, na szyję. Aleksandra Kosteniuk od chwili włożenia korony carycy szachów, przestała grać w poważnych turniejach a tu czas błyskawicznie leci. Występów w mistrzostwach świata w blitza, czy innych imprezach pokazowych (np. mecz z Sophie Millet we Francji) nie można uznać za właściwy trening. Jej, znakomita zresztą, promocja szachów na całym świecie, liczne symultany to tylko namiastka gry. Pomaga innym, ale sama traci sportową formę.
W Dagomysie przegraną z Antoanetą Stefanową można było uznać jeszcze za wypadek przy pracy, ale to, co się stało w partii dzisiejszej z Natalią Zhukową, to jest prawdziwa katastrofa - obie panie do Rosji przyjechały prosto z mistrzosw Europy, gdzie Kosteniuk oczywiście nie było.
Tych wariantów uczy się małe dzieci, gdyż są bardzo pożyteczne we wstępnym szkoleniu juniora. Nie przystoi mistrzyni świata w ten sposób przegrywać. Może "kraczę", ale brak ogrania w poważnych imprezach spowoduje stratę korony szachowej prez przesympatyczną i piękną Rosjankę. Młodziutkie zawodniczki (np. Hou Yifan z Chin) nie zasypiają gruszek w popiele i "aż przebierają nogami", by odebrać jej tytuł. Obym się mylił...Na zdjęciu: Sasza Kosteniuk (tu w przegranej partii z Antoanetą Stefanową w Dagomysie) musi się mocno trzymać za głowę, gdy marzy ponownie o koronie carycy szachów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz